13.01.2013

GLINA, CZĘŚĆ PIERWSZA (TYDZIEŃ 13)







Od jakiegoś czasu nasi znajomi i przyjaciele chodzą na glinę. Umawiają się na glinę, wymieniają glinianymi prezentami, w ich mieszkaniach pojawiają się kolejne gliniane obiekty.

Miałam na studiach zajęcia z rzeźby i mimo całej mojej sympatii do prowadzącego je profesora, nudziłam się porządnie (cały semestr pracowaliśmy nad jednym dziełem), brzydziłam patyków i paprochów w glinie (to był materiał z odzysku, po poprzednim roczniku), zapominałam nawilżać i chyba za słabo owijałam mój obiekt w czarny worek na śmieci, bo pod koniec rozeschł się i rozpadł. Nie pamiętam, jak mi poszło zaliczenie, w każdym razie niespecjalnie mnie ciągnęło do pracowni ceramicznej. Ale... czego się nie robi dla domku dla lalek i z czego mamy zrobić umywalkę i muszlę wc jak nie z prawdziwej gliny!

Poszliśmy jak zwykle, czyli całą gromadą, i wszyscy coś ulepili, nawet Marek. Tak wyglądają nasze dzieła przed polerowaniem, wypiekaniem i szkliwieniem. Co robił Marcin widać na zdjęciu wyżej. Tutaj dwie płytki z ornamentem, dwa kwiatki, jedno jabłko i jeden laptop autorstwa Marysi:


Kulki zrobione  przez Marka i moje wyposażenie łazienkowe:


P.S. Magdo i Piotrku, dziękujemy, że z nami poszliście!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz